Kuba Gładykowski

- Miłość, miłość -

- Puk, puk.

- Kto tam ?

- Miłość.

- Jaka miłość ?

- No, Miłość Miłość.

- To chyba jakaś pomyłka.

- Jak to pomyłka ?

- Nie znam żadnej Miłości.

- Pan mnie nie zna ?!

- Niestety obawiam się że nie.

- To nie słyszał pan o mnie ? Przecież mówiono w telewizji, w radiu, w kinie, pisano w książkach, śpiewano w piosenkach, przedstawiano w teatrach, plotkowano w zakładach fryzjerskich, a także płakano z mojego powodu podczas libacji. To niemożliwe żeby pan o mnie nigdy nie słyszał.

- Aaa, to pewnie jakaś promocja, kampania reklamowa. Nie widział pan napisu na klatce: "Akwizytorom dziękujemy"!

- Ależ ja nic nie sprzedaję. Proszę chociaż uchylić drzwi, a sam się pan przekona z kim ma do czynienia.

- Jeszcze czego. Przystawi mi pan nóż do gardła i wedrze do mojego mieszkania by mnie doszczętnie ograbić. Już ja znam takich jak pan.

- No to proszę chociaż spojrzeć przez Judasza, a zobaczy pan me oblicze.

- OK. Matko ! Strasznie to wygląda. Tyle bólu i cierpienia. Teraz zaczynam sobie przypominać. Mówiono o panu w związku z morderstwami po pijaku, w związku z krwawymi kłótniami małżeńskimi, pisano również dużo o pańskich powiązaniach z samobójcami oraz pacjentami zakładów psychiatrycznych. Jezu, a to co ? Po co panu ten łuk i kołczan.

- To są strzały Amora, i mam pana zamiar ugodzić jedną z nich.

- Gdzie ?!

- Prosto w serce.

- A bój się pan boga. Patrzcie go jaki wariat. Łazi po blokach, stuka do drzwi nieznajomych, i jeszcze chce ich dzidami walić. Spadaj pan, bo mili..., policję zawołam.

- Pan nic nie rozumie...

-Te Mister Miłość. Jak ty byś mnie tą dzidą dziabnął w serce, to żaden kardiochirurg mi nie pomorze. Śmierć murowana, rana nie do zagojenia, ból i męki.

- Po części ma pan rację. Ale proszę jeszcze raz spojrzeć. Pokazałem nie to oblicze. Zaraz obrócę twarz odpowiednim profilem. I co pan na to ?

- Zbyt piękne by mogło być prawdziwe. Widzę dużo operacji plastycznych, makijażu mającego pokryć zmarszczki, farby do włosów maskującej siwiznę, poza tym kilka liftingów. I ile taka tandeta kosztuje ?

- Już mówiłem. Ja nic nie sprzedaję. Ja daję.

- W życiu nie ma nic za darmo, a jedyne co dostałem gratis to działka trawy od dealera, który chciał później sprzedać mi to samo za astronomiczną sumę. Już ja znam takich jak wy. Uzależniacie ludzi od siebie, żerując na ich słabościach. Ze mną panu jednak nie wyjdzie. Jestem samowystarczalną jednostką, i nie mam zamiaru zmieniać czegoś co jest dobre.

- Nie czuje się pan nigdy samotny ? Na pewno brakuje panu jakiegoś wsparcia w chwilach...

- Nie. Jestem na tyle świadomy, że sam mogę rozwiązywać swoje problemy.

- Ale niech pan sobie przypomni słodkie chwile dzieciństwa. Przecież pamięta pan to słodkie uczucie którym darzył pan i darzyli pana rodzice...

- Co pan mi tu pierdoli o dzieciństwie. Doskonale pamiętam że były to wieczne kłótnie, pas, ojciec alkoholik oraz straszne ciotki, które tuliły mnie do swych piersi by spełnić swoje 40-letnie marzenia seksualne.

- Nigdy nie zaznałeś miłości ?

- Nie, i jest mi z tym dobrze.

- To jak możesz odrzucać coś czego nie znasz ?

- Z prostej przyczyny że tego nie znam. Lęk przed nie znanym. Mam swój świat i nie chcę nic w nim zmieniać.

- Jednak nie masz wyboru.

- Dlaczego ?

- Gdyż padło na ciebie.

- I co z tego. Nie otworzę panu drzwi.

- A ja będę tak długo czekał pod pana drzwiami aż mnie pan wpuści.

- Proszę bardzo, mam duży zapas piwa w lodówce. A zresztą wtedy nie będzie mógł pan pozyskać innych klientów.

- Nie przeszkadza mi to. Mogę być w wielu miejscach naraz.

- Jedyną osobą która może być w wielu miejscach naraz jest Bóg więc proszę mi tu nie kłamać w żywe oczy. To co chce mi pan wcisnąć to cukierek opakowany w piękny malowany syntetyczny papierek. W środku zaś jest zgniły i gorzki.

- Tylko od ciebie zależy wygląd tego cukierka.

- Znam siebie na tyle dobrze, iż wiem jak on będzie wyglądał.

- Niektórzy lubią kawę bez cukru, gorzką czekoladę. Może tobie posmakuje gorzka miłość.

- W przeciwieństwie do tych rzeczy które mogą miło drażnić kubki smakowe, i swą gorzkością oddziaływać na zmysły, nikt nie lubi jak coś drażni i zatruwa jego duszę. Ja nie jestem masochistą.

- Romantyzm mógłby wystarczająco posłodzić gorzką miłość.

- Sztuczny słodzik nie wchodzi w grę. Zbyt szybko się psuje. A nawet jeśli, to któż miałby być obiektem moich "uniesień".

- Ona.

- Dlaczego właśnie Ona ?

- Tak wypadło...

- Nie za dużo tutaj przypadków ? Proponuję trochę logiki.

- Jeśli ma pan na myśli bilans zysków i strat to już nie będzie miłość. Bezwarunkowe oddanie, zaufanie, wsparcie "na dobre i na złe" to jest właśnie to...

- Co jeszcze ! Oddać życie, mam dać się zniewolić ? Porzucić niezależność, dostosować się do drugiej osoby. Mydli pan, mydli oczy.

- Niech się pan lepiej zastanowi.

- Ja już dawno wybrałem.

WIECZOREM

- Puk, puk.

- Kto tam ?

- Miłość.

- Miłość ?! Eee..., aaa.., Miłość. Ej, ludzie Miłość przyszła. Cześć, wejdź. Stary jak leci. Choć, usiądź napijesz się. Wojtek, wyjmij butelkę z lodówki ! Masz człowieku, siadaj i pij karniaka. Impreza się już dawno rozkręciła. Jolu, poznaj pana Miłość, panie Miłość oto Jola. Właśnie co się poznaliśmy i jest nam całkiem dobrze. Widzi, miał pan jednak rację, o fuck, piwo się rozlało. Walić to. Na czym ja to, yhp, skończyłem... A, więc naprawdę dobrze mi pan poradził no i...Jolu daj buzi.

- Niestety gdy przedtem rozmawialiśmy chodziło mi jednak o coś zupełnie innego.

- Coś taki poważny. Mr Love, napij się jeszcze to ci przejdzie. Dziś moje urodziny i spoko jest.

- Ostrzegam że to może się dla pana skończyć co najmniej nieprzyjemnie.

- Pewnie, pewnie... No ale na nas już czas. Gdybyś coś chciał to spokojnie, nie krępuj się wszystko jest w lodówce. Jolu ? Zwiedzimy pięterko...

RANO

- Fuck. Moja głowa... wody, kefiru, kapusty ... Gdzie jest Jolka ?

- Wyszła przed wschodem.

- A która jest godzina ?

- Dwunasta.

- O fuck. A gdzie się podział ten gość, jak mu tam ?

- Miłość ?

- No właśnie.

- Wypił za dużo, zrzygał ci się na łóżko i wyszedł. Również przed wschodem. Z Jolą.

- Tak, Jola. Kim ona właściwie była ?

- Koleżanką koleżanki. Pamelą raczej nie jest.

- Tak, tak, pamiętam... Fuck co ja zrobiłem ?

- To samo co zawsze. 3P. Piłeś, pierdoliłeś słodkie brednie, a później piep...

- Tak... może gdybym... sam nie wiem... Gdzie jest kawa ?