Kuba Gładykowski

- Kura -

Otwierają się drzwi z zardzewiałymi zawiasami - skrzypią. Pokój: migająca jarzeniówka, kraty w oknach, na zewnątrz pierwsze kwiaty wiosny. Siadasz - twarde siedzenie na metalowych nóżkach. Niewygodne.Otwierają się drugie drzwi. Stół drewniany, proste kąty. Wchodzę.


- Dupek - rzucam do pielęgniarza który wychodzi i zamyka za mną drzwi. Siadam naprzeciw ciebie i tępo wpatruję się w okno.

- Cześć - mówisz po chwili milczenia.

- Cześć brachu ! Jak leci ! Masz patyczki?

Wyjmujesz L&M Light's i wkładasz mi do ust. Podpalasz mówiąc:

- O, kaftan.

- Ach, kaftan, tak. Poprosiłem ich by mi go założyli. Nie żebym się zachowywał agresywnie, wiesz nigdy nie reagowałem agresją, chyba, po prostu dałem im do zrozumienia że zawsze chciałem sprawdzić jak to jest w kaftanie, bo inaczej coś zbroję, to znaczy, spróbuje się zabić.

Nawijam, a dym bucha mi z nieogolonej twarzy.

Nie wierzysz? Spytaj się doktóra Mefisto.

- Ach - odpowiadasz i zaczynasz również wpatrywać się w okno. Pytasz:

- Długo tu posiedzisz ?

- Kurde, nie wiem, jak mi się znudzi. Super zabawa. Obsługa hotelowa, w nocy krzyczysz "Prozac" i zaraz przybiegają panowie z pigułką, można gadać z tymi pojebańcami, trzeba tylko wiedzieć z kim. Jest kilka takich co są naprawdę napastliwi. Ja natomiast uwielbiam zaczepiać staruszki schizofreniczki. Takie, co czegoś non-stop szukają: spinki od włosów, męża albo dziecka. Nie reagują, do póki nie zejdziesz na ich temat. Mówisz więc takiej, że spinka jest w klozecie i ta leci jak wariatka, rozwala cały kibel a ja spokojnie obserwuję całą scenę z daleka. Pielęgniarz (nazywam ich palikami - biali i łysi), no więc paliki ciągną babuleńkę, wyjmują strzykawkę, ta myśli że to spinka i wbija sobie igłę w dłoń. Kurde gitaśnie. He, he.

- A jak terapia ? - przerywasz mi mój żywy monolog.

- Terapia?! No, do tego zmierzałem. Siedzisz u doktóra Mefisto w gabinecie, uprzejmy jak lokaj (może tego mi brakowało w dzieciństwie, hi, hi). I se gadamy. On zadaje pytanie, i już mogę wymyślać nowe teorie, powiązania: czemu Anglicy są ponurzy; Co sądzi o mojej idei równoległej cywilizacji?; On coś sobie skrobie w notesiku, ja się świetnie bawię, tylko od czasu do czasu musi popsuć wszystko pytaniem spychającym rzecz na tory osobiste: "Czego chcesz od życia?". Ja się chwilę waham, ale potem dalej jazda. Lepsze od pana Mega P. He, he.

- Bierzesz coś ?

- Niestety, dają mi cos takiego na noc, bądź miły i sprawdź proszę co to może być, po czym czuję się totalnie zdepresiały. Palę fajka za fajkiem, i dopiero około południa pogadam sobie z Marią Skłodowską-Curie która ukrywa kutasa pod sukienką, lub całkiem przekonywującym jasnowidzem (swoją drogą próbował kogoś tam zabić, ale ja na szczęście nie występuję w jego widzeniach) wtedy zaczyna się rajd. Zbieram te biedne owieczki do świetlicy i bawimy się (Mefisto wmawia mi, że to niezrealizowane popędy przywódcze). Ostatnio wymyśliłem konkurs na najciekawszy dźwięk wydawany organem płciowym. Człowieku!!! Gdybyś ich widział ściągających jak na komendę gacie (dostali ode mnie cynk, że kto to zrobi najlepiej, wyjdzie tuż po kolacji, pieprzone obżartusy) o czym ja to, a, gacie, i walą penisami o ścianę (najgłośniejsze była Skłodowska) lub staruszki cmokające palcami o łechtaczkę. No i wariują nasi obłąkani, wpada dziesięciu palików i każdemu po gołej dupie pałą i zastrzyk. Dobranoc, kurwa, bum, bum, spać! Pielęgniarz! Pielęgniarz! Palik, kurwa!

- Co, co się stało? - pytasz zakłopotany.

- Czekaj, nic.

Wchodzi pielęgniarz.

- O co chodzi panie Gładykowski ? - pyta z dystansem.

- Bardzo proszę o wyswobodzenie mych drogocennych rąk pisarza, gdyż nie mogę ani podać ręki przyjacielowi, ani porządnie wypalić patyczka.

- Dobrze - pochyla się i zaczyna rozpinać.

- Wie pan, panie pielęgniarzu że mój przyjaciel przeczytał więcej książek niż pan widział w życiu…

- Przestań - starasz się uspokoić sytuację.

- Nie wątpię panie Gładykowski - pielęgniarz.

- I wie pan, panie pielęgniarzu, mój przyjaciel studiuje biotechnologię i będzie wymyślać oraz robić tabletki z DNA które uleczą każdego wariata, poprzez odcięcie telomerów psychozy, hi, hi. Prawda Stachu? No, jak tam studia? - masuję oswobodzone ręce; pielęgniarz wychodzi.

- Dobrze.

- Dobrze ? Coś dziś lakoniczny jesteś. Czemu nie chcesz traktować tego jak fazy ? Mogę jeszcze patyczka ? Sorry. Będę musiał pojechać do Anglii zarobić jeszcze trochę kasy to zamówię karton od Darii na Duty Free.

- A gdzie będziesz pracował w takim stanie, kto cię przyjmie ? - pytasz cynicznie.

- Nie wiesz ? - pytam jak dziecko - Właśnie zdobywam doświadczenie terapeutyczne. Londyn, przeludnione miasto, na pewno znajdzie się wiele osób z nerwicami. Może nie będzie konkursów takich jak tu.

- Czy personel nie jest zmęczony twoimi wybrykami ? - oschle.

- Personel? Naziemny czy powietrzny, wojskowy, medyczny ? Hi, hi. Powiedzieli że jeszcze jeden taki numer a wsadzę mnie do izolatki na "one week". Mnie się to podoba, coś w rodzaju komory deprawacji sensorycznej, powinni to wprowadzić. Mniejsza z tym. Dlatego planuje dziś wieczorem wkręcić ich że są bohaterami filmu. MA lecieć jakiś ostry film akcji: Terminator bodajże. Wyobraź sobie sale pełną terminatorów. Sugestia. Klucz do serc większości kobiet. I mężczyzn też.

- Rozmawiałem z twoją mamą przed wizytą... - delikatnie.

Przerywam:

- I masz mi przemówić do rozumu ? Dobry kolega ma wyciągnąć złego syna z wariatkowa. Popsuła się zmywarka, w mordę palika ?

- Nie, po prostu się martwi ty egoisto.

- Wal się, zszedłem z planu ludzi jak najdalej i jest mi z tym dobrze. Przykro mi że niektórzy nie są takimi realistami jak ty. Tatuś też przyszedł: "Kurwa Kuba weź się w garść". No to ja mu na to "Pokaż mi może jak ta garść wygląda pijaku". No to tatuś pięścią w stół, krzesłem w okno i pa. Eleonora była miła, mówiła coś przez łzy. Jej nie chciałem ranić. Dałem jej rade twojej mamy (dopiero teraz doceniam jaka z niej mądra kobieta) żeby popłakała trochę i żyła dalej. Piękna, inteligentna, znajdzie kogoś z kim będzie szczęśliwa w wieku czterdziestu lat, a nie rozwód około trzydziestki. Piotruś wyciszony - opowiedział mi o planach ślubu, ja mu o planach książki "Przez pryzmat pasów" i na razie. A ja sobie po nocach gadam z babcią nieboszczką.

- Czyli co, nie jesteś wariatem ? Robisz co chcesz ? To czemu tu jesteś ?

- Jestem takim samym wariatem jak ty i twoja siostra. Tylko że ja nie wyrobiłem sobie odpowiedniej kotwicy. Masz umysł jeszcze bardziej schizofreniczny, gdyż zniszczony przez narkotyki. Wiem, och wiem, jak bardzo chciałbyś móc siedzieć obok mnie, pacjent, pierdolić bez sensu. Ty byś się o wiele lepiej nadawał do pogadanek z doktorem Mefisto. Miej pieprzenia, więcej konkretów i to przesadne traktowanie własnej osoby, ego. Wiesz, ja naprawdę zostałem kurą i mogę być nią kiedy zechcę. Zapnij mnie.

- Co ?

- No zapnij, to ci coś pokażę.

- Kurwa, zrób coś choć raz.

- Ok - zapinasz.

Wstaję.

- Widzisz kurę ? - pytam. Chodzę, gdakam.

Mówię:

- Coś mi się przypomniało. Wiesz co robią gęsi, hodowane na przetłuszczone wątroby - przymusowe karmienie rurą długości metra, prosto do żołądka. Trzy razy więcej niż byś chciał zjeść. Zabijają się waląc głową o kraty. Wizyta skończona.

Chowam twą paczkę do kieszeni. Zaczynam walić głową o kraty. Paliki mnie zabierają. Samotnie siedzisz kończąc papierosa.